Z niewielkim opóźnieniem co do moich planów, bo miałam zamiar skończyć go w Święta.
Jednak terminu wyznaczonego na wyhaftowanie kocura nie przekroczyłam, co mnie bardzo cieszy, bo kto to widział w kwietniu wygrzewać się przy kominku ;0)
Musiałam jednak troszkę oszukać... Popatrzyłam na inne kotki, na odleglość jaka jest zostawiona na ramkę i zabrałam się do haftowania ...od dołu.
Doszłam do płomieni i ...zamarłam. Przecież on się nie zmieści. Nie tyle kot, ale napis.Przecież pruć całego obrazka nie będę, bo pal licho z czasem i wkładem pracy (choć bez znaczenia też nie było), jednak po wypruciu takiej ilości aida będzie wyglądać koszmarnie.
Pokombinowałam zatem ile się da, żeby ocalić biednego kotka, mam nadzieję, że się udało i Zahaftowana nie będzie mieć nic przeciwko :0)
Bo wczoraj pojechał w poszukiwaniu nowych przyjaciół ;0)
5 komentarzy:
Kotek wyszedł Ci ślicznie :0, do mnie dawno już nie przyszedł żaden kotek ... :(.
Miau ... kotek przeuroczy ... ja to bym dziś chętnie powygrzewała sie przy kominku .. brrrrrrr
Pozdrawiam cieplutko
Lucyna
Kotom wolno się wylegiwać :) Nawet wiosną, nawet przy kominku :)
Your cats are very nice, and your blog and your jobs, all es beutiful. Regards from Mexico.
Thank you so much Rosali :)
Prześlij komentarz