poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Dimkowy RR - wrzesień


Września nie lubię...nie lubię odkąd wszyscy moi chłopcy zaczęli uczęszczać do szkoły.
Ale za to wrześniowy obrazek na kanwie Krzychy haftowało mi się, jak do tej pory, najszybciej.


Zdjęcia beznadziejne...niestety nie mam szans na poprawki. Zamiast sprawdzić, czy zdjęcia są w miarę to ja spakowałam wszystko i posłałam kanwę dalej w świat. 

niedziela, 12 sierpnia 2012

Kolejne...


Tym razem zaległości prezentowe.
Udało mi się załapać na "Podaj dalej" u Gazyni.
Przesyłka przyszła już daawwwnnnooo, a ja ciągle miałam coś do zrobienia zamiast się pochwalić.
Dzisiaj się chwalę, bo na prawdę jest czym


Jestem zachwycona upominkiem.
Grażynka doskonale zna moje upodobania. Motyle i do tego fiolet. Nie mogła bym sobie wymarzyć lepszego prezentu.
Grażynko dziękuję po stokroć!!!!

środa, 8 sierpnia 2012

Dimkowy RR - sierpień


Słoneczko, słoneczko....tego ostatnio jak dla mnie ciut za dużo...
Wiem, wiem, zaraz dostanę burę, że jak można tak na słońce narzekać...a no można.
Nie znoszę upałów, mój organizm też się buntuje, a do tego dopadła mnie następna choroba...tym razem zakaźna :O(
Ale nie o tym miało być...dimkowy kalendarz.
Słoneczko na kanwie Pelasi.
To mi nie przeszkadza :O)


Powolutku, powolutku przybywa miesięcy ;O)

wtorek, 7 sierpnia 2012

Dimkowy RR - Lipiec


Pora zacząć nadrabiać zaległości.
A trochę ich jest...nawet więcej jak trochę.
Zacznę od Dimkowego RRa.
Dzisiaj lipcowy motylek na kanwie Doriss


Chyba nie muszę dodawać, że to mój ulubiony obrazek na tym kalendarzu ;O)

niedziela, 5 sierpnia 2012

TUSAL 2012 cz.7


I znów później niż powinnam ...
Mam nadzieję, że po raz ostatni ;O)


czwartek, 2 sierpnia 2012

Sprawczynie :O)


Tak, tak, bo było ich dwie ...Aploch
oraz Yenulka.
Sprawczynie mojej bytności na wystawie patchworkowej.
Jak pisałam, oprócz chęci podziwiania naocznie pięknych prac, był jeszcze jeden powód, żeby się tam pojawić.
Mianowicie można było na wystawie odebrać kupony rabatowe na kurs szycia patchworku, do którego dziewczyny nie musiały mnie przekonywać.
I tak 28.07. br. miałyśmy okazję spotkać się we trójkę osobiście, na dodatek czegoś się nauczyć.
Kurs prowadziła niesamowicie sympatyczna Julie, która jest Brytyjką. Do dyspozycji miałyśmy nowiusieńkie maszyny firmy Bernina. Szyło się na nich wyśmienicie. Na dodatek miałyśmy możliwość zakupienia różnych tkanin i akcesoriów patchworkowych.
Po prostu dzień był niesamowicie udany (moje bolące gardło przemilczę ;O))
A efekt moich poczynań z maszyną....poniżej


A 30 września druga część :O) Już się nie mogę doczekać.

Dziewczyny jeszcze raz ogromnie Wam dziękuję za przemiłe towarzystwo i wspaniale spędzony czas!!!