Przesło dwa tygodnie temu byłam na kolejnej części zajęć praktycznych z szycia patchworku.
Tym razem szyłyśmy poszewkę na poduchę z wiatraczkami.
Julie, która prowadzi warsztaty, jest niesamowita, czym dłużej z nią przebywam, tym bardziej zarażam się jej pasją, miłością do patchworku.
A moja poducha wygląda tak
Moje wiatraczki idealne nie są, pikowania tez nie do końca, ale najmłodszemu nie przeszkadzało to w niczym. Poszeweczkę porwał od razu.
W połowie listopada kolejne warsztaty, mnie tam zabraknąć nie może.
Toż takie zajęcia, z tak wspaniałymi, pozytywnie zakręconymi ludźmi to taka dawka energii, odskocznia od problemów... no generalnie kuruję się ze stresów dnia codziennego :O)