No i nadszedł ten dzień. Dzień, w którym mogę się pochwalić prezentami, jakie dostałam od
Loreny
Z koperty wyjęła prześlicznie zapakowany pakuneczek...
A w nim same cuda
Przepiękna poszewka na podusię z ...no motylami oczywiście, taki blackwork wykonany haftem płaskim...jest po prostu boski
Prześliczny bieżniczek, już sobie leży na ławie :O)
a zdobią go maczki
Od mamy Loreny dostałam jeszcze fantastyczną serwetkę szydełkową
oczywiście była też masa słodkości i przydasiów sutaszowo-frywolitkowych.
Lorenko - jeszcze raz z całego serducha, ogromnie, ogromniaście dziękuję za tak wspaniałe prezenty, jakimi mnie obdarowałaś.
Ja upominek szykowałam dla
Mangosi.
Znów miałam wielkiego stresa, gdyż tym razem trafiłam na mistrzynię decu...a ja w tej dziedzinie to nawet raczkująca nie jestem ;O)
Postawiłam jednak na to, co idzie mi znacznie sprawniej ;O)
Zafantazjowałam sobie z tulipanami...
A oto co pojechało do Małgosi
do środka wpakowałam...
Małgosiu - cieszę się niezmiernie, że upominek przypadł Ci do gustu i dziękuję za tyle ciepłych słów, które od Ciebie dostałam :O)
I na koniec, choć w zasadzie to powinnam od tego zacząć...
Marysiu - wielkie podziękowania za zorganizowanie kolejnej wspaniałej zabawy!!! Mam nadzieję, że tym razem wszystko przebiegło bez niespodzianek!