Z tej okazji moja mama znowu wykazała chęć na... frywolitkowy komplecik.
Oczywiście dla jej koleżanki Grażyny, do której to wybierała się z życzeniami.
Kolorki solenizantki: zielony i brązowy.
No i masz...u mnie akurat, gdzieś wcięło nitki w takich kolorach.
Ale od czego mam w domu barwniki ;o)
Z uzyskanej niteczki powstał wisior i klipsy
Mam nadzieję, że solenizantce się spodoba.
5 komentarzy:
o kurka-rurka, jak się nie spodoba to jestem pierwsza w kolejce po to cudo! I nic się nie chwaliłaś farbowaniem niteczek....
A nie chwaliłam, bo to tylko jedna była ;o)
jak by się jej nie podobało to ja się ustawiam w kolejce :)
gratuluję farbowania, bardzo ciekawy efekt :)
Ha, ha...to i ja się ustawiam w kolejce! ;) ale nadziei wielkiej sobie nie robię, bo przypuszczam, że solenizantka rozpływa się w zachwytach jak ja w tej chwili :)
cudny, cudny, cudny:)
piękne cieniowanie i takie moje!!!:)
Prześlij komentarz