Bo cóż tu pisać...
Pierwsza część urlopu minęła, po urlopie trzeba było dojść do siebie, a teraz w zasadzie powoli trzeba się szykować do drugiego urlopu :O)
Ale póki co dzisiaj będzie o pierwszym.
W tym roku znów udało się nam z mężem wybyć na tydzień i pojechaliśmy...do Turcji.
Tak jak i w roku poprzednim.
Nie ukrywam, że bardzo mi się ten kraj podoba i jakby była okazja za rok mogłabym tam znów pojechać.
W tyk roku zagnieździliśmy się w Kusadasi, niedaleko Izmiru, który też udało nam się zobaczyć z bliska.
Widoki nieziemskie, pogoda wspaniała, towarzystwo super (pozdrawiam Piłę, Mosinę i Poznań :O)), czegóż chcieć więcej.
A dla ludzi o mocnych nerwach..."moi" :O)
Mam nadzieję, że wszyscy przetrwali :O)
Teraz chyba wypadałoby się zabrać za zaległości...