niedziela, 28 listopada 2010

Twórczość własna


Tak jak obiecałam, dzisiaj będzie o mojej radosnej twórczości.
Wiedziałam, że nie wytrzymam i szybko będę musiała pobawić się zabawkami, które dostałam od Coloriny
I tak powstało moje pierwsze scrapuszko, w klimatach świątecznych


Papierkowa zabawa coraz bardziej mi się podoba :O)

sobota, 27 listopada 2010

Znowu czuję się dopieszczona :O)


Wczoraj odebrałam dwie paczuszki....choć odebrałam to może nie za dobre słowo...ja raczej pozbierałam je z trawnika.
Przypuszczam, że moja Mufa (rasy owczarek niemiecki) się nimi zajęła, bo jedna z nich była otwarta.
Przeraża mnie jednak bezmyślność listonosza, który przerzucił wszystko przez bramkę zamiast umieścić w skrzynce.
A oprócz tych przesyłek, jakby nie było niebywale cennych, była też koperta z kartą kredytową....biorąc pod uwagę to, że oprócz mojej suni po podwórku krąży u nas wiele obcych ludzi, gdyż cywilizacja, po 6 latach czekania, do nas dotarła i robią nam kanalizację...
Ale mniejsza z tym...kartę mam, przesyłki, jak się okazało kompletne też :O)
A czym mnie dziewczyny obdarowały...
Madziula wprost ogołociła swoją skrzynię skarbów :O)
Nie każdy byłby skory w tak bezinteresowny sposób podzielić się ręcznie tkanym płótnem, na dodatek przez własną babcię...
A do tego podarowała mi przepięknie pachnącą sówkę :O)


A w drugiej kopercie od Ani...


Nic dodać, nic ująć ;O)
Dziewczyny przesyłam moc uścisków za tak cudowne prezenty. Nie wiem czym sobie na nie zasłużyłam... Ogromniaste dzięki!!!

Obiecuję, że następny wpis będzie już o mojej "twórczości", choć jest mi niezmiernie milo podziwiać i chwalić talenty koleżanek...

środa, 24 listopada 2010

Złość...


....na pocztę polską, a na siebie i swoją głupotę chyba jeszcze większa we mnie wzbiera.
Prawie trzy tygodnie temu wysłałam przesyłeczkę do Pysi
Do dnia dzisiejszego nie ma jej w miejscu przeznaczenia. To pierwsza przesyłka jaka nie dotarła, czy to wysłana do mnie, czy przeze mnie, a naprawdę trochę ich się przewija.
Moja głupota jednak jest o tyle wielka, że wysłałam wszystko jako list priorytetowy, a nie polecony, więc nie mając potwierdzenia nadania nie mogę nic zareklamować.
Kartki świąteczne chyba będę wysyłać wszystkie polecone i niech baba siedzi i podbija te wszystkie karteluszki. Trudno może i zapłacę więcej, ale w razie czego będę miała, jak ich ścigać.
Koszta materiałów jakie były w kopercie pomijam, ale szkoda mi drobiazgu przygotowywanego z myślą o Pysi


Niby nic wielkiego...ale szkoda mi :o(
Mam nadzieję, że temu kto sobie przywłaszczył przesyłkę, bo jakoś nie wierzę w to, że koperta tak po prostu się rozpłynęła, wyjdzie to jeszcze bokiem :o(

wtorek, 23 listopada 2010

Ale się będę chwalić


Nie swoim dziełem, ale prezentem jaki sprawiła mi Colorina
Ta przesympatyczna, miła i uczynna dziewczyna zaoferowała mi przysłanie scrapkowych wycinanek, odbitek stempelków, ale to co dostałam po prostu przerosło moje wyobrażenia.
Mnie zamurowało i nie wiedziałam, jak mam wyrazić swój zachwyt i wdzięczność.
Czasem jest tak, ze słowo DZIĘKUJĘ to stanowczo za mało.
Mnie do tej pory brakuje słów, które dobrze oddały by moje emocje.
To cały prezent, jaki dostałam.


Ale to co mnie zaskoczyło, zachwyciło, co było niespodziewane to rzeczy zrobione ręcznie przez Colorinę. Wszystkie w moich ulubionych kolorkach.
Zakładeczka, po prostu fantastyczna, a że ja czytam kilka książek na raz, to nigdy ich za wiele, wręcz stwierdziłam, że chyba zacznę je kolekcjonować, bo naparstków jakoś powoli przybywa ;o)


Bileciki do prezentów, ale takie śliczne, że mi ich szkoda komuś oddać, więc u mnie będą pełniły rolę ozdób choinkowych


No i na koniec coś, co rzuciło mnie na kolana, a mama miała ze mnie ubaw, bo szkoda mi było nawet rozpakować (do tej pory ma zawiązaną tasiemkę z tyłu, bo się boję, że zniszczę sobie takie cudeńko ;o))


Powiem szczerze, że mam wielki zgryz...najchętniej kalendarz powiesiłabym u siebie w sypialni, tam gdzie czuję się swobodnie, gdzie wypoczywam....ale spędzam tam tylko wieczory, a co ważniejsze nikt poza mną nie będzie miał możliwości podziwiać takiego dzieła...muszę mu znaleźć zdecydowanie lepsze miejsce.
Do tego czasu nawet tej wstążeczki mu nie odwiążę, żeby fartuszek był jeszcze bardziej fartuszkowy.

Colorino - żadne słowa nie wyrażą mojego zachwytu, ani wdzięczności. Tego słowami nie da się opisać. Ja mam tylko nadzieję, że kiedyś uda mi się Ciebie osobiście wyściskać.

poniedziałek, 22 listopada 2010

Ostatnie


Ostatnie z  tej serii, ale nie w ogóle ostatnie. Co to to nie.
Hafcików karteczkowych jeszcze chyba sporo przybędzie.
Jak na razie jednak dwa


Ciastko jakieś krzywe...nie wiem dlaczego...


Jeden projekt doprowadzony do końca. Przynajmniej jeden ;o)

środa, 17 listopada 2010

Dzisiaj...


...bo będzie o dniu dzisiejszym.
DZISIAJ zeróweczka mojego średniego obejrzała wystawę "Instrumentów dawnych" w Dworze Czeczów.
Ja wybrałam się, jako opieka ;o)


Ilość eksponatów jest imponująca, tym bardziej, że należą one do jednego właściciela.

DZISIAJ tuż po oglądnięciu wystawy, w tym samym Domu Kultury, dzieciaki miały zaplanowane  zajęcia z ceramiki. Na efekt końcowy przyjdzie jeszcze poczekać - prace zostały do wypalenia i szkliwienia.
Ale jak na razie wygląda to tak... chyba nieźle ;o)

Pierwszy od prawej to aniołek wykonany przez mojego Matika :o)

Ale DZISIAJ też przyszedł nowy numer Cross Stitchera


No i w sumie nie byłoby w tym nic dziwnego...ale osoby, które pamiętają ten wpis, będą od razu znać powód mojego dobrego humoru


 Miło mi z tego powodu....nie powiem ;o)

sobota, 13 listopada 2010

Moje papierkowe próby


Lubię próbować nowe techniki, albo mi spasują, albo nie. Jeżeli chodzi o papierki to zabawa w przygotowywanie pudełek na czekoladę tak mi się spodobała, że wiedziałam, iż nie będzie to moje ostatnie spotkanie.
I tak wczoraj zrobiłam pudełeczko z życzeniami


No to drugie koty za płoty ;o)

piątek, 12 listopada 2010

Na szybko


Chciałam zrobić coś dla koleżanki, która ostatnio bardzo mi pomogła. A że podobały jej się moje kolczyki frywolitkowe, więc na szybko coś zmajstrowałam


Wzór podpatrzony w internecie, niestety nie pamiętam gdzie :o(
Mam nadzieję, że się spodobają :o)

czwartek, 11 listopada 2010

Misio


Skończyłam metryczkę z owym misiem :o)
Brakuje jeszcze danych, bo jeszcze ich nie znam, ale lada dzień i to będzie już jasne ;o)
Póki co prezentuje się tak


Następna odsłona będzie już kompletna i ubrana :o)

środa, 10 listopada 2010

Pachnące wieszaki


Dla mojej kochanej Ilonki uszyłam "pokrowce" na wieszaczki.
Miał być zamek, ale nie podobało mi się z nim...jak chciałam ładnie ukryć końce zamka to się nie dawały ubrać na wieszaki.
A chciałam koniecznie, żeby były otwierane, bo po pierwsze zawsze wtedy można je wyprać, a po drugie do środka włożyłam woreczki z lawendą.
Dlatego po dłuższym gdybaniu co by tu zrobić, wszyłam tasiemki :o)


Zostawiłam trochę dłuższe, ale jakby przeszkadzały zawsze można je skrócić ;o)

wtorek, 9 listopada 2010

Kolejny prezencik


Na dodatek całkowicie niespodziewany.
Dostałam od mojej przyjaciółki Pysi wraz z płytką ze zdjęciami z naszych wakacji, cudnej urody szydełkową zakładkę.
Wiem, ze to niesamowicie zdolna kobitka, ale zawsze mówiła, ze jakoś do szydełka jej nie ciągnie...
a tu proszę, jak już się zabierze to ...


Pysiu jeszcze raz z całego serca dziękuję!!!

sobota, 6 listopada 2010

Czas pędzi...


...tak potwornie szybko, a ja nawet nie zdążyłam się pochwalić zeszłotygodniowymi prezentami :o)
Wielką pakę dostałam od Mirki i Marzenki


Piękne ozdoby pergamano :o) Już wiem, że za to się nie wezmę ;o) chyba nie mam tyle cierpliwości.
A druga od Ani, dla której miałam przyjemność wykonać frywolitkowe zakładeczki :o)
Własnoręcznie przez Anię wykonany dzwoneczek
 I kolczyki
 Dziewczyny z całego serducha Wam dziękuję!!!

Ten tydzień również był niebywale miły...ale to już inną razą :o)

piątek, 5 listopada 2010

Coś się robi


Od jakiegoś czasu zawzięcie pracuję nad pewnym hafcikiem, dzisiaj pokażę jego nieznaczną część ;o)
Na zachętę....albo wręcz odwrotnie ;o)

Jest już na ukończeniu, więc niebawem myślę pokazać już w całości.

Bardzo Wam dziękuję za życzenia powrotu do pełni sprawności.
Ręka ma się ciut lepiej...ale do dobrze jeszcze daleka droga.
Diagnoza - naciągnięte ścięgno...
Oby szybko wróciło do stanu pierwotnego :o)

czwartek, 4 listopada 2010

Oj....

...złość we mnie wzbiera.
Wzbiera złość na rękę mą...boli,  spuchnięta, nie da się ścisnąć w pięść...a ja mam tyle do zrobienia, tyle planów, tyle pomysłów....
I nie to, że kompletnie nic nie robię...robię, bo inaczej nie potrafię, ale robię to 10-krotnie  razy wolniej...
Mam nadzieję, że po wizycie u lekarza, nie okaże się, że nie wolno mi jej w ogóle używać...
Póki co ręka pozwoliła mi na ukończenie trzech kolejnych karteczek świątecznych....i chyba tylko dlatego, że hafty były już gotowe, czekały tylko, żeby je jakoś złożyć do kupy...


Ot maleństwa znowu takie...ale jak cieszą :o)